Preludium siódme, A-dur, przynosi śpiewność utanecznioną: jest mazurkiem. Zdumiewa i urzeka prostotą melodii i subtelnością harmonicznego towarzyszenia. Zaliczane jest do kategorii preludiów idyllicznych. Zygmunt Noskowski nazwał je „zbłąkanym – wśród reszty preludiów – promykiem słońca” i skomponował na jego temat potężne symfoniczne wariacje. Alfredo Casella sparafrazował preludium, czyniąc to nie bez poczucia dowcipu. Chętnie też podkładano pod Preludium A-dur teksty. Niegdyś ze słowami Miłosza Kotarbińskiego (Czemu sercu smutno...) funkcjonowało jako salonowy szlagier.