Jedno z najsłynniejszych, Preludium piętnaste, jawi się zrazu jak oaza spokoju i uciszenia. Lecz wraz z przejściem z jasnego Des-dur w mroczne cis-moll odzywają się brzmienia ciemne, ponure, niepokojące.
W semantycznej interpretacji George Sand chodzi o moment, w którym „cienie zmarłych mnichów suną w żałobnym korowodzie”. Sam Chopin, dopełniając w nutach jednej ze swych uczennic słowo Prelud słowem „deszczowy”, zwrócił uwagę na inny aspekt utworu – na uporczywość i jednostajność, z jaką w całym preludium odzywa się jeden dźwięk, wywołujący skojarzenia z kroplami deszczu.