Etiuda a-moll (przedostatnia) nie ustępuje poprzedniej, gdy chodzi o eksponowanie brzmień krańcowych. I w tej, zdaniem interpretatorów, odzywa się piekło, szaleją żywioły. Bywa nazywana „wiatrem zimowym”. Obrosła interpretacjami, niekiedy w stylu tzw. rachunku bez gospodarza. Przynosi zderzenie dźwiękowej ekspresji diatonicznego śpiewu ze schromatyzowaną, wzburzoną do krańców możliwości figuracją.