Z ciszy ostatnich taktów Preludium c-moll wykwita arcypiękna w swej klasycznej prostocie kantylena Preludium B-dur. Zdaje się pogłosem poprzedniej. Marceli Antoni Szulc scharakteryzował ją słowami: „wszystko jest tu śpiewem i melodią, nawet towarzyszące figury lewej ręki”. Tak brzmi jedynie początek utworu. Jego środek wypełnia muzyka nabrzmiała pełnią dramatycznej dźwięczności, prowadząc ku kulminacji przeczącej spodziewanemu uspokojeniu. Dopiero po wybrzmieniu kulminacji muzyka się ucisza i wygasa.