Wariacje B-dur na temat „Je vends des scapulaires" z opery „Ludovic" Hérolda i Halévy'ego op. 12

  • Gatunek: Wariacje
  • Opus/WN:: op. 12
  • Data powstania: 1833
  • Dedykacja: Emma Horsford

W połowie maja, w paryskiej Opéra Comique, odbyła się prapremiera opery Ludovic, ostatniej z licznych oper Ferdynanda Hérolda, autora Zampy. Chopin – miłośnik opery – był obecny na premierze. Opera zatytułowana Ludovic nie zdobyła rozgłosu i w historii muzyki operowej nie zaistniała, poza jedną z aryjek czy cavatin, w formie ronda, rozpoczynająca się od słów „Je vends des scapulaires” (Sprzedaję szkaplerze), zyskała na jakiś czas popularność. Ona też zainteresowała Chopina, dzięki któremu dzisiaj cokolwiek o tym ostatnim utworze Hérolda wiemy. Wziął bowiem Chopin ową cavatinę na temat do wariacji. Jest prosta i wdzięczna, śpiewna i skoczna zarazem, kołysze się przy tym w chętnie stosowanym przez Chopina metrum na 6/8.

Wariacje B–dur op. 12 otrzymały formę klasyczną: introdukcja, temat i cztery wariacje, z których ostatnia przechodzi w finalną kodę. Pierwsza z wariacji prezentuje temat poddany rozdrobnieniu, toczący się płynnym legato. Druga ma charakter utanecznionego scherzanda. Przebiega w monotonnym rytmie szybkiego mazurka. Trzecia z wariacji, utrzymana w tempie wolnym i tonacji odmiennej (Des–dur), naśladuje aurę nokturnu. Wreszcie czwarta z wariacji, szczególnie efektowna. Z charakteru – scherzo, z rytmu – echo salonowego krakowiaka (mimo że przebiega w innym rytmie).

Faktura pianistyczna Wariacji B–dur op. 12 odwołuje się – podobnie jak Duo Concertant – do chwytów stylu brillant, o czym informuje już sam tytuł: Variations brillantes. Wariacje te mają paryską proweniencję, która szczególnie silnie daje o sobie znać w muzyce introdukcji. Zwroty banalne i zużyte sąsiadują tu z wyrafinowaniem. Koda pełna blasku, jak przystało na utwór tego rodzaju, daje pianiście możliwość sprowokowania oklasków.

Również i ten utwór nie zdobył sobie – mimo całej swej efektowności – większego uznania. Jeśli pojawia się na estradzie koncertowej, to w sytuacjach szczególnych. Nagrywany bywa także jedynie dla tzw. „integrales”, czyli dla pełnych wydań twórczości Chopina. W dziejach recepcji spotykał się z ocenami dosyć rozbieżnymi. Zdaniem Schumanna – w porównaniu z innymi utworami kompozytora – nie zasługuje nawet na wzmiankę. James Huneker zaś Wariacje op. 12 uznał za „najsłabszy utwór Chopina”, pisał, iż „jest to Chopin rozcieńczony na wzór francuskiej wody z cukrem”. Znaleźli się jednak również obrońcy utworu, i to dosyć liczni: Szulc, Hoesick, Leichtentritt, Jachimecki, Bełza. Jachimecki odkrył w Wariacjach miejsca o osobliwej strukturze harmonicznej, zapowiadające Wagnerowskiego Tristana. Leichtentrittowi spodobało się – jak pisze – „omdlewające dolcissimo” wariacji ostatniej, wiodące w stronę impresjonizmu. Zgodność panuje co do tego, że mamy przed sobą kompozycję – jak to określił Hoesick – „na wskroś wytworną i salonową”.

Wariacje zadedykował Chopin, jak to często czynił, jednej ze swych aktualnych uczennic. Była nią panna Emma Horsford.

X
Zaloguj się, aby móc dodawać do ulubionych.