Drugi z Mazurków op. 6 utrzymany jest w tonacji cis–moll, a swoją popularnością prześcignął mazurka pierwszego. W nim również zderza Chopin, a potem zestraja – różne światy. Przeważa klimat czysto wiejski, już począwszy od wstępnej przygrywki opartej na dudniącej kwincie basów, przekornie akcentowanej.
Temat główny, parokrotnie wracający, choć w nieco odmienionej postaci, ma rytmy mazura, choć charakter liryczny, niemal melancholijny. Dopiero w samej kadencji pokazuje siłę i zamaszystość. Zaraz za nim idzie mazur niewątpliwy: posuwisty i zadzierżysty, ale chłopski, nie szlachecki, o czym świadczy lidyjska tonacja melodii. W trio – kontrast tonacji i charakteru: do głosu doszła melodia kujawiaka, tym razem – radosnego i niemal prymitywnego. Jednego z tych, jakie można by spotkać u Kolberga.
Tak jak paru innym mazurkom, i temu przytrafiła się przygoda przeinterpretowania. Nie chodzi o interpretację pianistyczną, lecz poetycką. Ceniony w drugiej połowie wieku poeta – Kornel Ujejski, autor hymnu Z dymem pożarów i słynnego niegdyś Maratonu – spróbował, bez większego powodzenia, doczytać się w Mazurku cis–moll wątku literackiego, anegdoty. W utworze tym, wprawdzie nie najweselszym, dosłuchał się tragedii. W swej wierszowanej interpretacji Mazurka zatytułowanej Noc straszna i zaczynającej się od słów: Tam na dworze zawierucha/ w karczmie gra muzyka... – każe uwierzyć, że muzyka Chopina opowiada nam historię dziewczyny, która zabija tańczącego z inną niewiernego kochanka.