Środkowy z Trzech Nokturnów opus 15 został skomponowany w tonacji Fis–dur. Dla romantyków wybór tonacji utworu nie bywał dziełem przypadku. Zdaniem Schumanna, dla wyrażenia uczuć prostych wybierali tonacje w kole kwint bliskie tonacji C–dur. Po tonacje odległe sięgali wówczas, gdy chcieli wyrazić uczucia, emocje czy nastroje szczególne, subtelne lub niezwykłe. Fis–dur zaś jest tonacją najbardziej oddaloną.
Również i ten nokturn ma formę repryzową. Również i w tym owa część początkowa, zarazem główna Nokturnu, przynosi muzykę – jak to metaforycznie określił Tadeusz Zieliński – „pełną słońca, kwiecistych kolorów i błogiego, leniwego spokoju”, muzykę o brzmieniu „ciepłym i miękkim jak aksamit”. Swoje dopełnienie temat główny znalazł w urzekającym kontrtemacie, przebiegającym (w fis–moll) serią ostro wzlatujących i dolcissimo opadających zaśpiewów.
Środkowy ustęp Nokturnu wypełnia muzyka o nagle wzmożonej ruchliwości: odmienna tonacyjnie i fakturalnie, niespokojna i tajemnicza. Chopin kazał ją grać doppio movimento, co znaczy: w tempie dwa razy szybszym, ale zarazem – sotto voce, więc głosem przyciszonym. W tym Nokturnie wejście owej muzyki o odmiennym charakterze nie przybiera zatem formy niespodziewanego wtargnięcia. Użycie rytmów punktowych potęguje dramaturgię prowadząc do kulminacji, następnie zaś do zatrzymania się na zwrocie sekundowym powtarzanym uporczywie i obsesyjnie.
Przez pierwszych monografistów Nokturn Fis–dur uznany został za „najpiękniejszy z wczesnych nokturnów Chopina”. Wzbudził też zachwyty Jachimeckiego i Hunekera. Ten ostatni gotów był ekspresję utworu nazwać emanacją uczuć. Jan Kleczyński poświęca mu aż parę stron swej książeczki z roku 1883 zatytułowanej: Chopin w celniejszych swoich utworach. Daje wskazówki wykonawcze – był uczniem Marceliny Czartoryskiej – i stara się przekazać słowami przebieg utworu. Czyni to w sposób celny, choć oczywiście językiem swej epoki. Tak oto „streszcza” dramaturgię Nokturnu od momentu wejścia „części środkowej” – jak pisze – „pełnej niepokoju”: „Jej cichy i namiętny początek, jej gwałtowne – lubo krótkie – crescendo, jej nagły spadek do pianissima, czynią z niej jakby burzliwy nawias w cichym i spokojnym wylaniu młodzieńczej duszy. Temat pierwszy wraca – pisze dalej – a z nim spokój i elegancja wykwintnemu właściwa Chopinowi...”