Szóste preludium, h-moll, wraca do elegijnego nastroju Preludium e-moll. W melodii przerzuconej do rejestru wiolonczeli słyszano ton lamentu. George Sand pierwsza ze słuchaczy zanotowała: „wtrąca dusze w okropną depresję”. Jest jednym z dwu preludiów uważanych za „deszczowe” ze względu na uporczywość repetycji dźwięków w górnym głosie.